piątek, 29 marca 2013

Wielkanoc :)

Hej :)
Miałam napisać notkę dopiero jutro, ale tak jakoś podniosła mnie na duchu statystyka bloga (wiele osób tu zagląda, bardzo mi z tego powodu miło!), więc postanowiłam że napiszę już dzisiaj?
Co u mnie? Pierwszy egzamin zdany śpiewająco, na początku nieco zawaliłam, ale jakoś się wybroniłam i zwalczyłam stres, jestem z siebie bardzo dumna i zabieram się do jeszcze większej pracy, bo kolejne egzaminy się zbliżają ;)
Ostatnio ciągle sprzątam przed świętami, albo spełniam się w kuchni. Wczoraj po raz pierwszy upiekłam ciasto (nie licząc prościutkiego biszkopta)- mianowicie sernik dwukolorowy :)
Nie wyszedł idealnie, ale też nie wyszedł mi zakalec i ciasto jest bardzo smaczne, także uważam to za mój kulinarny sukces ;) Niebawem wrzucę przepis, jeśli będziecie chcieli.
Nie wiem jak Wy, ale ja strasznie tęsknię za wiosną! Niby już jest, ale tylko na papierze- wszędzie śnieg, chlapa i mróz! Moja babcia twierdzi, że pierwszy raz w jej życiu Wielkanoc będzie śnieg, a moja babcia liczy sobie prawie 85 lat, więc takiej sytuacji nie było od bardzo, bardzo dawna....
Jutro święcimy pokarmy, mój koszyczek jest tak odrąbany wstążeczkami, koronkami i kwiatkami, że wygląda jak koszyk przedszkolaka :D Może jutro uda mi się wejść na kompa, to dodam zdjęcia, może jak jeszcze będzie z zawartością ;) Wielkanoc spędzam u kuzyna, a Lany Poniedziałek u wujka, więc w tym roku święta nie w domu. A jak u Was? Gdzie spędzacie Wielkanoc?
Jak ja bym chciała mieć już własny klarnet! Obecnie jestem na etapie poszukiwań używanego w dobrym stanie i nic nie mogę znaleźć....do końca roku szkolnego w muzycznej zostało niespełna 3 miesiące, zaraz po zakończeniu roku muszę instrument oddać, a nie chcę zostawać bez klarnetu... Nie wiem, może nie jest tak, że nie mogę żyć bez grania, bo mogę, ale jak długo nie gram, to czegoś mi brakuje, coś jest nie tak....
Lubię to robić i chcę to robić dalej. Nie tylko lubię grać, ale też uwielbiam chodzić do szkoły muzycznej, dzięki niej poznałam wiele wspaniałych ludzi, którzy wyryli w moim sercu niezacierany ślad... Z resztą, może kiedyś napiszę o tym osobną notkę, bo niektórzy sądzą, że po szkole muzycznej można grać tylko w nudnej orkiestrze, grając marsze do kotleta, a to absolutnie nie jest prawda :)

No i na koniec:
Z okazji zbliżających się świąt Wielkanocy, życzę Wam dużo zdrowia i szczęścia, aby te święta były przez Was przeżyte w radości, cieple rodzinnego domu i poczuciu bezpieczeństwa.
Niech zmartwychwstały Chrystus towarzyszy Wam przez całe Wasze życie!

Mam nadzieję, że jeszcze przed świętami uda mi się napisać, ale nie obiecuję, bo mój pokój jest jeszcze w lekkim nieładzie... ;)
Papa :*

niedziela, 24 marca 2013

Co u mnie? || Kulinarnie 2: Biszkopt miodowy light

Hej :)
Przymierzałam się kilka dni do napisania notki, ale właśnie złapałam pomysł, więc tylko krótki wstęp i jedziemy ;)
Co u mnie? W środę mam egzamin z klarnetu, więc muszę ćwiczyć. Trochę się martwię, trochę boję, trochę stresuję, ale staram się nie wariować, bo wiem, że przez to coś mi nie wyjdzie :P
Byłam wczoraj w Bochni, na Kiermaszu Wielkanocnym.Super sprawa! Był zespół ludowy z tancerzami (był też pan klarnecista), były stoiska z wyrobem naczyń glinianych, miodem, strojami ludowymi i prawdziwym, wiejskim, polskim jedzeniem! Kupiłyśmy z mamą piękny, pełnoziarnisty domowy chleb, wiejską kiełbasę, przepyszny pasztet z królika, smalec ze skwarkami, babeczki i babkę lukrowaną, od KGW w Woli Drwińskiej, normalnie te panie nieziemsko gotują :O Oczywiście zajadałam się tymi smakołykami z umiarem, żeby potem nie przytyć 2 kg ;D
W ogóle wczoraj miałam fajny dzień, bo kupiłam sobie w końcu żakiet- taki beżowy, lniany w Takko i długie spodnie do ćwiczeń w Butiku. Potem poszłam na spacer z Sabiną, robiłyśmy sobie psychotesty z gazet hahaha :D Nie ma to jak solidnie się pośmiać w dobrym towarzystwie <3 !
Pogoda jest ok, chociaż śnieg nadal zalega, to słonko świeci, więc byłam dziś pobiegać. Wszystko mnie boli, biegałam 2 godz. bo nie miałam ze sobą zegarka....
***
Przejdźmy do notki :) Dzisiaj przedstawię Wam przepis na przepyszne, niskokaloryczne ciasto- Biszkopt miodowy light. To mięciutki biszkopt, przypominający babkę, o nieziemskim cytrynowo-miodowym aromacie. Jest prosty w wykonaniu (wyszedł mi za pierwszym razem, za drugim też ;D ) , a miód daje mu naturalnie słodki smak. Bierzcie się do roboty, garnki w dłoń i pieczemy! <3

Składniki (na małą blachę do pieczenia):

  • 100g mąki pszennej razowej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 łyżki miodu
  • 1/2 cytryny wyszorowanej w gorącej wodzie
  • 3 białka
  • 1 żółtka

  • PS. Jeśli chcemy upiec dużą blachę ciasta, musimy pomnożyć składniki pięć razy (czyli 500g mąki, 15 jajek... :D) składniki. Ciasto będzie sięgać do połowy blaszki, ale jest bardzo sycące i cała rodzina jest w stanie się nim najeść ;)

    Etapy przygotowania

    • 1
      Piekarnik rozgrzać do 200 stopni C. Blachę lub tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia


      .Mój chaos na stole w czasie gotowania, hehe :D

      PS. Blachę wykładamy papierem, aby ciasto było mniej kaloryczne. Jednak papier często się mocno przykleja, polecam więc wysmarować blachę odrobina masła- nie zaszkodzi, a będzie wygodnie kroić ciasto :)
    • 2
      Płynny miód utrzeć robotem ze startą skórką cytryny, sokiem z połówki cytryny i żółtkiem. Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli, dodać do miodowej masy i wsypać 1/3 mąki.
      PS. Cytryny wyparz, utrzyj skórkę na drobnych oczkach tarki.
    • 3
      Wszystko bardzo ostrożnie wymieszać i dodać pozostałą mąkę. Ciasto włożyć na blachę i piec, aż uzyska złoty kolor. (ok. 15-20 min)
      Moje dzieło w piekarniku ;)

    • 4
      Po upieczenia nakryć wypiek ściereczką, a po 3 min. usunąć papier z ciasta. PS. Ciasto przykrywa się ściereczką, żeby papier lepiej odszedł.

      UWAGA! Nie wyciągaj ciasta od razu po zakończeniu pieczenia z piekarnika i nie krój go, dopóki nie wystygnie! Może ci się wtedy zrobić zakalec :)

      Oto, co wyszło z mojego pichcenia:


    ***








    To by było na tyle dzisiaj- następna notka nie wiem kiedy będzie, mam nadzieję że jak najszybciej! Ściskam mocno, papa! :*









                                                                          

    sobota, 16 marca 2013

    Nieco wiosennie :)

    Z racji tego, że w końcu zrobiłam osobnego bloga z ćwiczeniami, dzisiejszy wpis będzie obfitował w zdjęcia i relacje z mojego życia ;)

    Hejka Kochani!
    Jaka dzisiaj piękna pogoda! Mimo, że śnieg nadal leży na podwórku, to wyszło przepiękne, ciepłe słońce i mam nadzieję, że w końcu biała plucha zniknie... Nie ma to jak siedzenie na podwórku we wiosnę, kiedy widać trawę :P
    Widok z okna, na tył podwórka- zamarzniętego jeszcze ;)

    Co dzisiaj robiłam?
    Wstałąm o 6:50 (w sobotę, niestety), zjadłam śniadanko (ostatnio mam jazdę na jajka na miękko, ale jakoś mi tak smakują :D), potem poszłam babci na zakupy, a następnie czekałam na busa do Bochni.
    Wybrałam się dziś z kumpelkami z klasy na Dni Otwarte z ZS nr 1 w Bochni. Jestem totalnie oczarowana szkołą, zaczynając od budynku, kończąc na niesamowitej atmosferze i wielu fajnych chłopakach w tejże placówce ;) Na 90% właśnie tam się wybiorę, na profil menedżerski.
    Dlaczego tak?
    Chciałabym w przyszłości iść na studia o kierunku zarządzanie, a potem na kierunek albo agenta nieruchomości, albo rzeczoznawcę nieruchomości lub na stanowisko kierownicze jakiegoś zespołu w firmie.
    Ogólnie to ja lubię rządzić (chociaż niektórym to się nie podoba, haha :D), a w dodatku kocham wszystko, co związane z budownictwem, domami i sprzedażą domów (prawdopodobnie geny po tacie i dziadku tu przemawiają :) ). Liceum to liceum, będę miała jeszcze 3 lata na zastanowienie się nad studiami! :)
    Tutaj macie stronę tej szkoły, gorąco polecam,jakby ktoś z okolicy się wybierał :) 

    Potem poszłam na siłkę, ćwiczyłyśmy dziś całe 2h, ale i tak jakoś nic mnie nie boli, muszę jeszcze dziś coś poćwiczyć ;)
    Ale tu nie miejsce na pisanie o ćwiczeniach :D
    ***
    Zaczęłam czytać książkę: R.J Ellory "Cicha wiara w anioły". Tutaj macie opis:

    Życie Josepha Vaughana jest naznaczona tragedią. Jeszcze jako dziecko traci jedną koleżankę po drugiej. Dziewczynki giną z ręki seryjnego zabójcy. Nikogo nie udaje się schwytać na gorącym uczynku, ale miasteczko oddycha z ulgą, kiedy w domu sąsiada, który popełnił samobójstwo, policja znajduje ślady pozwalające go zidentyfikować. Po latach Joseph przenosi się do Nowego Jorku. Chce zapomnieć o przeszłości, ale przeszłość nie chce o nim zapomnieć. Mężczyzna zaczyna bowiem podejrzewać, że prawdziwy morderca nadal żyje i działa. Czy sekret jego tożsamości może odkryć, spoglądając wstecz na własne życie? 

    Od początku książka mnie wciągnęła, wydaje się być naprawdę ciekawa. Jak już skończę czytać (krucho u mnie ostatnio z czasem, ale postaram się), to wystawię szczegółową recenzję :)
    ***
    To by było tyle na dziś, bo nie chcę Was zanudzić :)
    Mam teraz kilka dni wolnego, bo jutro zaczynają mi się rekolekcje, może więc w końcu upiekę ciasto (może nawet dzisiaj, jak skończę sprzątać ;) ), więc będzie kulinarnie następnym razem.
    Na koniec mój ukochany obrazek-naklejka, który dostałam od Madzi kiedyśtam dawno temu (:D), i przechowuję go, żeby przykleić na własny klarnet i aby za każdym razem dawał mi do myślenia. Do zobaczyska :)



    czwartek, 14 marca 2013

    Winter-Spring...

    Hej :))
    Znowu przerwy, ale powiem Wam że mam totalne szaleństwo w życiu.
    Dzisiaj znowu trochę o ćwiczeniach, w ogóle muszę pomyśleć nad zrobieniem osobnego bloga z ćwiczeniami, bo nie chcę Was zanudzać... ;)
    A więc: w niedzielę w końcu kupiłam sobie buty treningowe! Nie mam zdjęcia, ale są czarno-fioletowe z grubą podeszwą, z ADIDAS SUMBRAH, w życiu nie miałam "markowych" butów, ale z tych jestem niesamowicie zadowolona, mają mięciutką podeszwę i świetnie utrzymują stopę podczas ćwiczeń :) Także polecam buty z Adidasa :D
    EDIT: znalazłam zdjęcie w necie, buty wyglądają tak:





    Nie są przepiękne, ale w butach do treningu nie o to chodzi- przede wszystkim muszą być wygodne, dobrze pasować do stopy, a także ułatwiać ruch i amortyzować stopę. Te moje wszystkie warunki spełniają ;)
    ***
    Zrobiłam sobie dzisiaj pierwsze zestawienie zdjęć mojego brzucha- sprzed miesiąca i dzisiaj. I przed komputerem zrobiłam... WOW! Powiem tylko, że w talii straciłam 2 cm, a w brzuchu 3 cm. W udzie na razie marnie, bo nadal -1 cm... To nic, mam jeszcze 4 miesiące do wyjazdu do Bułgarii, więc zdążę nad wszystkim popracować... Zdjęcia na razie nie wrzucę, bo się wstydzę, jak będę miała osobnego bloga z ćwiczeniami, albo jak już będę miała wyrzeźbiony brzuch to wrzucę ;)
    ***
    Mam zamiar zrobić jakieś niskokaloryczne ciasto przez weekend. babcia hoduje kury, więc mamy naturalne, zdrowe jajka, aż się prosi żeby ciasto upiec! Myślę nad biszkoptem miodowo-cytrynowym light, który już kiedyś robiłam, albo nad sernikiem light, zobaczy się... W każdym razie obydwa ciasta są pyszne, jak ciasto się uda, to wrzucę relację z pieczenia + przepis :)
    ***
    Uciekam, matematyka wzywa, bardzo przepraszam, że tak nudno i krótko... Za jakiś miesiąc, jak będzie spokojniej, będzie już ciekawiej:) Buziaki :*

    piątek, 8 marca 2013

    Women's day! Podsumowanie ćwiczeń.

    Hej Kochani ! :*
    Znów mnie długo nie było, ale wiecie, egzaminy zbliżają się wielkimi krokami, a komputer włączam głównie po to, by odpalić ćwiczenia i się poruszać :) Dziś więc znowu o ćwiczeniach!
    ***
    Dziś mija miesiąc, odkąd wzięłam się za siebie i zaczęłam ćwiczyć.
    Uważam, że zdrowe odżywianie i ćwiczenia to najlepsze, co zrobiłam dla samej siebie!
    Spektakularnych efektów jeszcze nie ma, ale moje ciało (szczególnie brzuch, pupa i nogi) jest bardziej "zbite", wytrzymałe i jędrne. Mam dużo więcej energii, a także moje nastawienie do życia diametralnie się zmieniło- teraz bezapelacyjnie jestem totalną OPTYMISTKĄ! :)
    Ćwiczę 6 razy w tygodniu, tylko środa jest dniem wolnym, regeneracją mięśni. Od miesiąca ćwiczę Skalpel, przynajmniej 3-4 razy w tygodniu, wczoraj zaczęłam Killera (przetrwałam tylko 20 min... ale zawsze coś ;) ) i treningi cardio z Mel B.
    Mój trening zazwyczaj wygląda tak:
    -rozgrzewka 5 min (albo bez rozgrzewki, np. gdy miałam wcześniej WF w szkole)
    -brzuszki (2x20)
    -ćwiczenia z Mel B (na nogi, albo brzuch albo cardio albo pośladki :D) (10-15 min)
    -Skalpel (ewentualnie Killer) (40 min)
    -Brzuszki (20)
    -Ewentualnie Twister 5-10 min, albo taniec z ciężarkami :)

    Dzisiaj na przykład byłam na basenie, trochę popływałam (jeśli to można nazwać pływaniem ;D) a o 19:00 jadę na siłownię! Tam pewnie zrobię obławę na bieżnię, popracuję nad brzuchem, nogami i rękami.
    Efekty? O ile dobrze się mierzę, to jest -1 cm w talii, -2 cm w brzuchu i po -1 cm na udach ;) Nie jest jakoś super, ale też nie jest źle. A co najważniejsze: POKOCHAŁAM SWOJE CIAŁO! :) I Wy też możecie! Wystarczy tylko trochę motywacji!
    Jeśli chodzi o mnie, to nie wyobrażam sobie teraz dnia bez ćwiczeń. Sprawia mi to ogromną radość, motywuje do zdrowej diety, a przede wszystkim wyzwala całą masę energii!
    Przez to, że mięśnie się wzmocniły, moje ciało już nie jest "kluchą" (chociaż do niezniszczalności mi jeszcze daleko ;) ). Mogę ćwiczyć więcej, mocniej, częściej!
    DZIEWCZYNY I CHŁOPAKI! Już za 3 MIESIĄCE lato, więc wzywam i motywuję do PRACY NAD SOBĄ! czujmy się i wyglądajmy świetnie, pokochajmy siebie, bo przecież warto! :)

    Dzisiaj Dzień Kobiet, więc wszystkim dziewczynom i paniom, które czytają mojego bloga,  z całego serca wszystkiego co najlepsze, zdrowia, akceptacji samej siebie, miłości i zrozumienia, szczęścia, satysfakcji ze swojego życia i dumy z faktu, że jesteśmy kobietami! :***

    To by było na tyle, zaraz rozgrywam się na klarnecie, idę posiedzieć trochę u babci, lecę na drogę krzyżową, na lekcje klarnetu a potem na SIŁOWNIĘ! :)
    Mocno całuję i ściskam, no i do zobaczenia :)
    Papa :**

    sobota, 2 marca 2013

    Ćwiczenia + rolki + Jak dobrze organizować czas?

    Hej ;)
    Dziś z racji, że nie miałam czasu napisać notki, ta będzie dużo dłuższa i bardziej wyczerpująca, mam nadzieję że Wam się spodoba :)
    Po pierwsze: mój blog liczy sobie już ponad 5.000 odwiedzin! Bardzo Wam dziękuję za tą liczbę, dziękuję wszystkim, dzięki którym ten blog odżył, dziękuje każdemu, kto na niego wchodzi i chce czytać, to co napisałam, nawet anonimowo. Bardzo Was kocham :)) <3
    Po drugie- jak dieta? Powiem Wam, że od czwartku do gdzieś wtorku następnego tygodnia bardzo podupadłam, może to przez spadek mojego pozytywnego nastawienia do życia. Wszystko jest już całkowicie ok, w tym tygodniu wykonałam już Skalpel 4 razy, jutro robię przerwę, bo nie chcę przeholować w drugą stronę i zamiast uzyskać dobrą figurę, to zostać bezkształtną masą ;p
    Jam naprawdę dużo, dużo mniej, jem co 2-3 godziny bo z racji ogromnej birganiny w moim życiu bardzo szybko spalam to, co zjadłam. Dziennie spożywam ok. 1500-1600 kcal z czego spalam ok. 600-700 kcal dziennie (był dzień, gdzie spaliłam ponad 1000 kcal, cały dzień w ruchu! :D). I to nie tak, że się głodzę, czy coś takiego, po prostu jem rzeczy niskokaloryczne zamiast kolejnych batonów i czuję się ŚWIETNIE! Odkąd ćwiczę jestem cały czas szczęśliwa, radosna, pozytywnie nastawiona do świata i waleczna! :)
    Efekty powolutku widać, ale nie na wadze, bo skupiam się na rozwijaniu mięśni a nie spalaniu. Za ok. 2-3 tygodnie zaczynam treningi cardio, które pomogą mi zacząć intensywnie spalać tkankę tłuszczową i dopiero wtedy waga zacznie spadać drastycznie w dół ;)
    ***
    Dzisiaj wybrałam się z siostrą na rolki, a to głównie dlatego, że naczytałam się,że podczas jazdy na rolkach można spalić aż od 600-800 kcal na godzinę! Rolki wydawały mi się mało efektywnym sportem, a tu proszę! Kocham jeździć na rolkach (jeżdżę od 6 lat), szczególnie w jakieś dalekie podróże (10-15 km to wg mnie sporo ;)) Dzisiaj jeździłam tylko 40 min, bo miałam pracę w domu, więc niestety tak krótko...

    ***
    Obiecałam notkę o konkretnym temacie, więc takowa będzie ;)
    Jak dobrze zorganizować sobie czas?
    Chociaż co chwilę piszę, że na coś mi brakło czasu, na coś nie mam czasu, to i tak jestem zadowolona ze swojego życia, bo większość zaplanowanych zadań udaje mi się wypełniać (chociaż nie zawsze). Poniżej podam kilka wskazówek, z których korzystam, kiedy np. planuję dzień w weekend:

    1. Wypisuję (układam w głowie) plan rzeczy, które chcę zrobić (przykładowo: posprzątać pokój, pograć na klarnecie, wyjść z kumpelkami, pograć na komputerze ;D )
    2. Wybieram te najważniejsze (które MUSZĘ zrobić), a na dalszy plan odsuwam te mniej ważne (na których wykonanie będę mieć jeszcze kiedyś indziej czas)
    3. Orientacyjnie liczę, ile dane czynności będą trwały (ile chcę, aby trwały) i umieszczam je plus minus w czasie (np. rano posprzątam pokój, później zrobię zakupy itp.)
    4. Pomiędzy kilkoma zajęciami robię np. półgodzinne przerwy na odpoczynek (przecież wiadomo, że i tak w końcu legniesz na kanapę, żeby odpocząć ;D )
    5.Wolny czas racjonalnie wykorzystuję (nie leżę przed komputerem 4h, ale wyciągam ciekawą książkę i czytam, rozmawiam z rodziną, uczę się, słucham muzyki)

    Najlepiej zrobić sobie nad biurkiem kolorową tablicę (nawet z kartek papieru, albo zakupić zwykłą tablicę korkową, to nie jest duży wydatek) i tam na karteczkach zapisywać najważniejsze zadania (np. sprawdziany, zapowiedziane kartkówki, listę zakupów, rozpiskę ćwiczeń itp). Ostatnio wpadłam na taki pomysł i mam zamiar wykorzystać go u siebie :)
    To by było tyle na dziś. Mam nadzieję, że się podoba.
    Dobranoc ;*

    CZEGO TERAZ SŁUCHAM: