piątek, 21 września 2012

Czas leci....

Witam, przepraszam za przerwy, ale serio się teraz wzięłam za naukę i grę na klarnecie i nie mam czasu ;/
Jak ten czas leci,już 3 tydzień września mija, a dopiero były moje odjazdowe urodziny ;/
 Zaraz będzie październik.
Powiem Wam, że w moim natłoku pracy tygodnie okropnie lecą. Idę trybem poniedziałek-piątek, dzień się szybko kończy, tylko wieczorami mam czas żeby pomyśleć nad moim życiem i takie tam.
Porzuciłam kolejną miłość. Stwierdzam, że chłopaki w moim wieku są półgłówkami.
Nie mam czasu na miłość, brutalnie stwierdzam. Muzyka to moja miłość.
Trochę szkoda, że nie mam czasu przejść się z kimś za rękę po parku i mieć te durne motylki w brzuchu i rumieńce na twarzy, nie mam siły czuć się szczęśliwa
W sumie to i może miałabym czas. Ale doszła mi kolejna pasja- pozowanie do zdjęć. Może nie robię tego najlepiej, ale staram się rozwijać i za tydzień idę na kolejną sesję :)
Dzięki sesjom czuję się naprawdę piękna. Fakt, że kiedy przeglądałyśmy z Patą zdjęcia i nie było czego kasować napawał mnie taką radością i podwyższeniem samooceny, że przez 2 dni chodziłam z wyprostowanymi plecami :) To mi daje wielki zastrzyk radości, marzę o sesji w stylu dark (gorset, wymalowane na czarno oczy i czerwone usta) a także sesja w wiatr, w długiej, tiulowej sukience. Myślę, że te marzenia jestem w stanie spełnić :)

Co jeszcze? Wielkimi krokami zbliża się kupno własnego klarnetu. Koniec szkoły muzycznej I stopnia.
O matko, jak to zleciało. Ostatnia klasa muzycznej, ostatnia klasa gimnazjum. To już nie przelewki. Zanim się obejrzę, to będę już licealistką :)

Jak coś się zmieni w moim życiu, to napisze. Na razie nie ma co pisać. Jest jak jest, przyjaciele przychodzą i odchodzą. Dzień się rozpoczyna i kończy. Kładę się spać po to, by rano otworzyć oczy. Biegnę na busa, by potem z niego wysiąść.Wszystko się zaczyna i kończy. Życie też kiedyś się skończy.
Tylko czy na łożu śmierci będziemy uśmiechać się do swoich wspomnień?
Jesteśmy przewodnikiem swojej szansy.

One life to live.
One heart to give.

PS. Coś ładnego na koniec:


I piękne dźwięki fortepianu Yirumy (warto posłuchać jego utworów)

piątek, 7 września 2012

Akceptacja

Postanowiłam napisać tego posta, ponieważ mam dość tego, że ciągle ktoś odtrąca kogoś bliskiego albo mnie. Mam dość braku akceptacji w poszczególnych grupach młodych ludzi, którzy mają klapki na oczach i czują się lepsi od innych.

Właściwie od 4 klasy, albo i może wcześniej spotkałam się z obgadywaniem, wyśmiewaniem, osamotnieniem. Wcześniej sama to robiłam, za namową koleżanek. Teraz mi z tą świadomością okropnie, ale wiadomo- dzieckiem bardzo łatwo manipulować, szczególnie wtedy, gdy robi to po to, by uzyskać przyjaciół. Wracając do wątku- czułam się po prostu odtrącona i nikomu niepotrzebna. Czułam się nikim, nieraz nie chciało mi się żyć.Wiem dokładnie kto zrobił mi tą krzywdę, kto zaczął to okropne pasmo, ale nie chcę żywić urazy, wiadomo, byliśmy wszyscy dziećmi. Niestety, teraz w niektórych przypadkach dużo się nie zmieniło. Byłam wiele razy krytykowana za to, że jestem mocno wierząca, za to, że ubieram się "niemodnie", że jestem nadpobudliwa i za wiele innych rzeczy. Po części ludzie mają oczywiście rację, nie należę do osób najspokojniejszych :)

Zawsze marzyłam, żeby mieć wianuszek znajomych, którzy witają mnie co dnia z uśmiechem na twarzy, którzy mi pomagają nawet gdy tego nie potrzebuje, mieć swoich adoratorów, dobrego i kochanego chłopaka. Chciałam być potrzebna i dla każdego dobra, nie chciałam żeby ktoś o mnie myślał źle.

Teraz mam świadomość, że świat nie jest tak piękny jakbym chciała. Są osoby lubiane bardziej i mniej przez innych ludzi. Wszystkich jednak trzeba akceptować, mimo że nawet nieraz bardzo się od nas różnią. Nie ma nic gorszego niż żywienie nienawiści do kogoś, a spotykając się z nim udawać przyjaciela.

Jednak człowiek nigdy nie jest do końca samotny. Mam wiele przyjaciół, to bardzo wartościowe i mądre osoby i bardzo się cieszę, że przy mnie trwają, wspierają mnie. Pamiętajcie, że trzeba bardzo doceniać swoich przyjaciół, dbać o nich i pomagać im, gdy wołają o pomoc. Przyjaciel to największy skarb <3





Wiem, może niektórzy pomyślą, że trochę przesadzam, przerysowuję fakty. Może i prawda, ale było to potrzebne, aby przedstawić uczucia odrzucanej osoby. Myślę, że większość z Was była kiedyś w takiej sytuacji, przynajmniej raz i wiecie, jak to wygląda.
Akceptujmy siebie nawzajem!

"Akceptacja siebie jest oczywiście ważna. Ale niedoskonałość jest dla mnie piękniejsza. Często nawet ciekawsza, nie taka plastikowa, lalkowa. Z tego, co nieatrakcyjne, bije wewnętrzny blask, który powoduje, że staje się to bardzo interesujące." 
Dorota Androsz