niedziela, 15 września 2013

Telegraf z Krakowa

Witam :)
Wpadam tylko poinformować, że ŻYJĘ, dorwałam komputer pierwszy raz od dwóch tygodni, więc postaram się je streścić :)
A więc: 1 września wprowadziłam się do Krakowa. Mieszkam w pokoju dwuosobowym z maturzystką, naprawdę spoko dziewczyna, z którą się da pogadać i pożartować :) Bursa jest genialna, wszystko nowe, ładne, czyste i porządne, fajnie się tam żyje, chociaż wiadomo, to nie to samo co mieszkanie, bo opiekunowie kontrolują gdzie i po co idziemy, i tak dalej...Mimo to, fakt, że mam 3 km do Rynku, jest cudowny... Nie zawsze mam czas wpadać, ale przynajmniej z 2 razy w tygodniu staram się iść na Rynek, bo kocham klimat tego miejsca...
Szkoła? Liceum jest spoko, mam bardzo fajną klasę, z nauczycielami gorzej, bo praktycznie nie ma takiego, który by nas nie gnębił, sama szkoła też mnie nie zachwyca, bo jest bardzo tłoczno, głośno, trudno mi jest się przyzwyczaić... Ale dam radę, już w miarę ogarniam co i jak, i co zrobić, aby w niej przetrwać ;)
Szkoła muzyczna? BAJKA! Dalej nie wierzę, jak wchodzę po schodach do sali, że tam jestem, że jestem uczennicą tamtych murów, tamtych nauczycieli... Kocham klimat tej szkoły, kocham każdą jej część, uwielbiam mojego nauczyciela od klarnetu, nauczycielkę od kształcenia słuchu i zasad muzyki, nauczycielkę od literatury muzycznej i od fortepianu, jestem totalnie zauroczona muzyką! Chociaż czasami mi ciężko, chce mi się płakać ze zmęczenia, to wiem, że to jest mój czas, właśnie spełniają się moje marzenia, o które muszę walczyć.
Kraków? Cudowny. Będący w ciągłym ruchu. Deszczowy. Słoneczny. Cały czas tak samo urokliwy. Czasami przytłaczający, smutny. Czasami radosny, pełny uśmiechów obcych ludzi. Aktorzy uliczni, muzycy. Cała masa żebraków. Bogactwo i bieda styka się na każdym kroku. Różnorodność kulturowa.

Tęsknota? Była i jest. Najbardziej chyba tęsknię za moim chłopakiem, bo jego widzę najrzadziej. Czasami cały dzień mam łzy w oczach, bo już nie potrafię bez niego wytrzymać. Związek na odległość to cholernie trudna rzecz, pełna cierpienia, ale także przepełniona optymizmem, radością i euforią, gdy chwila spotkania jest coraz bliższa. Właściwie to nie wiem, kim bym była bez mojego chłopaka. Pewnie postępowałabym jak dotychczas, czyli nie wiązałabym się z nikim, tylko byłabym sama, samotna, zagubiona. Cały czas czuję jego wsparcie i to jest uczucie nie do opisania.
Tęsknię też za rodzicami i domem, za moimi Cikowicami, za Bochnią. Przecież tu spędziłam 16 lat mojego życia, a teraz jestem tu tylko 2-3 dni w tygodniu. Ciężko mi z tym, ale daję radę, nie wolno się poddawać :)
***
Tak z babskich spraw: mam ochotę na zakupy ;d Poluję na sweterek ombre i żółtą bluzę college, tą drugą już wypatrzyłam, tylko muszę zebrać kasę ;)
Muszę też zbierać kasę na tableta, żeby mieć kontakt ze światem i móc pisać notki nawet w Krakowie, brakuje mi troszkę tego :)
***
To chyba na tyle dzisiaj, przepraszam, że notki nie są wg nowej formuły bloga, ale zwyczajnie nie mam na to czasu, może kiedyś jeszcze pojawi się coś ambitnego... Serdecznie pozdrawiam :***