sobota, 15 października 2011

Kolejny upadek...

Tak bardzo, bardzo przepraszam za tak długą nieobecność.
Niestety, przez ten czas moje życie zmieniło się,stało się nieco smutniejsze.
Zaczęło się niby od błahego powodu, jak to ktoś może powiedzieć- moje dwa kotki, jeden po drugim zdechły na białaczkę... :(. Zaczęłam się zastanawiać wtedy nad sensem życia, nad śmiercią... Odtąd moje życie zamieniło się w bolesną, czasem tylko wesołą lewitacją. Cały czas myślę o tym, że nic nie ma sensu, że i tak kiedyś, prędzej czy później zejdę z tego świata. Okropnie się tego boję, zaczęłam bardzo bać się chorób, samotności... Niestety, nie jestem taką samą Kingą, ale tak bardzo znów chciałabym nią być. Tylko co zrobić, aby powrócić do radości z życia?
Ogromną radość dają mi moje przyjaciółki- szczególnie ta najlepsza, mimo że teraz częściej się z nią kłócę. Jest moim oparciem, moim pocieszeniem, moją siostrą i radością. Nie wiem, jak dałabym sobie radę bez niej.
Dziękuję :**
Zaczynam poważnie myśleć nad jakimś kontaktem z psychologiem. Może on pomoże mi znów cieszyć się życiem? Może wydaje się to absurdalne, że to dopadło mnie tak nagle, ale to wstrętne uczucie bezradności mnie ogarnia.. W dodatku moja wiara chrześcijańska zaczęła niebezpiecznie się chylić ku dołowi... Przeraża mnie to, że Bóg staje się dla mnie coraz mniej realny, że niebo właściwie już dla mnie nie istnieje. Trzymam się ostatniej dostępnej liny i błagam, abym się niej nie puściła.... To straszne, wyczerpujące uczucie, w czasie modlitwy jestem skupiona jak nigdy...
Moją nadzieją, ostoją jest myśl, że Bóg ześle na moją drogę kogoś, kto wyciągnie mnie z przepaści. Nie mówię tego jako czternastolatka, która chce "zaszpanować" przed koleżankami chłopakiem, a w pokoju obściskiwać się z nim i obmacywać. Nie! Mówię to jako dziewczyna, która nie zna swojego miejsca, która potrzebuje przyjaciela który pociągnie ją w stronę najpiękniejszych wartości w życiu. Który będzie jej ostoją, podparciem, pocieszeniem i światłem. Który sprawi, że z radością krzyknę "Jestem szczęśliwa!". Przy którym przestanę bać się śmierci, zacznę cieszyć się tym, co Bóg dał mi na Ziemi.

Boże, czy w najbliższym czasie zechcesz zesłać mi takiego człowieka?

PS. Proszę o uśmiech, pocieszenie, czułe słowo. Teraz tylko tego potrzebuję, chyba znów mam depresję.