piątek, 22 lutego 2013

Szara codzienność...

Hej!
Przepraszam za brak mojej obecności na blogu, ale mam trudną sytuację rodzinną i po prostu nie mam siły pisać. Wybaczcie mi to i uszanujcie, myślę że pod koniec następnego tygodnia będę już pisać w miarę regularnie. Napiszę dzisiaj co u mnie i zmykam :)

Co u mnie? Nadal ćwiczę, co 2 dni robię "Skalpel" (wczoraj opuściłam ćwiczenia, więc ćwiczę dzisiaj). Jem dużo mniej, a częściej, uważam na to co jem i jak najwięcej się ruszam. Mierzyłam się chyba w czwartek i w pasie miałam już 2 cm mniej od początku ćwiczeń ;) Niestety, nie widać efektów po udach, ale od następnego tygodnia spróbuję się na nich bardziej skupić.
Kupiłam sobie w końcu spodenki do ćwiczeń! Dałam za nie 25 zł w sklepie sportowym, a byłam przekonana, że w sklepie sportowym są tylko niebotyczne drogie rzeczy! Trochę za krótkie kupiłam, no ale już w nich ćwiczę, no bo nie mam jak zwrócić ... :P
Kupiłam także bluzkę elegancką z River Island. Łączy ona dwie kochane przeze mnie rzeczy: koronkę i baskinkę! Co się za nią nachodziłam co tylko ja wiem, ale myślę, że założę ją na niejedną jeszcze okazję ;)
Egzaminy się zbliżają, ja ledwo co żyję, bo próbuję ogarnąć co się wokół mnie dzieje, koledzy próbują mnie wciągnąć w granie z nimi na jakimś multiplayerze, a ja dopiero teraz widzę, jak mi brakuje na wszystko czasu! Kolejnym moim pomysłem na notkę będzie więc racjonalnie planowanie czasu, co mi się na razie udaje :)
Piszcie, jaki temat chcielibyście przeczytać, są one wypisane w zakładce "Propozycje notek"
Dzięki temu będę czuła się zobowiązana, aby coś napisać!
Mocno całuję i ściskam Skarby! :***

niedziela, 17 lutego 2013

Miłość? Wieczni.

Hej ;)
Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale nie miałam żadnego konkretnego pomysłu na notkę, w dodatku w tygodniu jestem tak zabiegana, że nie wiem jak się nazywam...
Ćwiczenia idą ok, chociaż wczoraj miałam przerwę, bo moje mięśnie już nie dawały rady, zaczęłam mieć problem z lewym biodrem i chyba będę musiała trochę lżej ćwiczyć i iść z tym do lekarza...
Dzisiaj i wczoraj zjadłam tyle słodkości, że już przestałam liczyć.... Od jutra zaczynam program "2 tyg bez słodyczy". Mam tylko dwie fazy- albo nie jem słodyczy, albo się nimi opycham, rzadko kiedy potrafię wypośrodkować ;/
Dzisiaj mam też zamiar przejść cały Skalpel + dalej brzuszki. Powtarzam program w brzuszkach, bo odkryłam, że po prostu robiłam je źle (nie wiem co mnie podkusiło żeby trzymać ręce na karku, przez to często sobie nadwyrężałam kark i mięśnie nie pracowały). Wczoraj w teście wykonałam znowu tylko 35 brzuszków za jednym zamachem. Zobaczymy co będzie dalej.
***
Jako że dzisiaj nie mam w domu aparatu (mama z siostrą pojechały na wystawę kotów i wzięły), chciałabym napisać o książce, która zmusiła mnie do refleksji nad miłością i życiem.
To "Wieczni" Almy Katsu. Kupiłam ją w Biedronce za zaledwie 15 zł (na moim ukochanym stoisku z książkami, gdzie czasami można upolować coś fajnego ) :)
Oto krótki opis książki:
 Kiedy doktor Luke Findley rozpoczyna wieczorny dyżur w szpitalu w St. Andrews – małym miasteczku w najbardziej wysuniętym na północ zakątku Maine – spodziewa się kolejnych pacjentów z drobnymi obrażeniami i ofiar awantur domowych, tymczasem policja przywozi młodą kobietę, Lanny. Dziewczyna jest oskarżona o zamordowanie człowieka i pozostawienie jego ciała w lesie. Lanny twierdzi, że oboje mieszkali w miasteczku dwieście lat temu. Luke zafascynowany słucha jej opowieści i pomaga uciec przed policją. Człowiek w lesie, Jonatan, jest synem założyciela miasteczka i miłością Lanny. Dziewczyna, chcąc go zatrzymać, popełnia straszliwy występek, a sprawy przybierają nieoczekiwany obrót. Na jej drodze staje uroczy, acz przerażający Adair, człowiek obdarzony ponadnaturalnymi mocami, wśród których jest też zdolność czynienia ludzi nieśmiertelnymi. Dzięki Adairowi Lanny wymyka się śmierci i wkracza w jego świat, świat niezwykłych rozkoszy zmysłowych i pozornie nieograniczonej władzy… Adair nie jest jednak tym, za kogo Lanny go bierze, nagle okazuje się, że to od niej zależy, czy uratuje ukochanego Jonatana i siebie od straszliwego losu, który trwać może przez całą wieczność.
Jeszcze nie dokończyłam książki, jestem w punkcie kulminacyjnym, ale to nie przeszkadza, abym wyraziła swoją opinię o niej. Książka jest niesamowita, nie brak w niej cudownych opisów, czy zwrotów akcji. Główna bohaterka Lanny jest bardzo silną osobowością, która walczy o swoje i cierpi w imię miłości.
Dzięki tej książce, zaczęłam zastanawiać się, czy miłość w ogóle istnieje?
Myślę że tak, ale nigdy jej jeszcze nie doświadczyłam. Kocham kogoś, bardzo kogoś kocham i byłabym gotowa za niego się nawet poświęcić, ale on nie odwzajemnia tych uczuć. Może po prostu jeszcze do tego nie dorósł, może nie jest wart mojej miłości. Wątki z tej książki trochę przypominają moją historię- trudnej miłości, która mogłaby zakończyć się szczęśliwym zakończeniem, ale jest jeden mały szkopuł- Jonatan nie potrafi kochać jednej kobiety, nie potrafi pokochać Lanny, tak jak ona ofiarowała mu swoje serce.
Wydaje mi się, że tylko nieliczne grono mężczyzn potrafi tak naprawdę kochać. Tylko niewielu żonatych/zajętych mężczyzn potrafi odwrócić wzrok, gdy widzi piękną kobietę o pięknym ciele. Taka już jest męska natura ; wydaje mi się, że oni są słabsi, jeśli chodzi o wierność. ;) Ale to tylko moje zdanie.
Wracając do książki, przyznam się w sekrecie, że podobają mi się dobrze, ale nie przesadnie opisane sceny erotyczne, a sporo ich tam, książka jest utrzymana w jednym, wiadomym klimacie :) Lubię takie opisy, jeśli oczywiście posiadają swoją subtelność, a nie są żywym wycinkiem z porno.

A więc bardzo zachęcam do przeczytania książki- daje wiele do myślenia o miłości, o życiu, o poświęceniu, o cierpieniu i o naturze kobiety. Prawdopodobnie namówię mojego przyjaciela, żeby tą książkę przeczytał, wymieniamy się pozycjami i myślę, że chłopakom książka również się spodoba :)

Uciekam już, zainstalowałam ponownie sobie The Sims 3 i zamierzam pobudować sobie domy ;)
Może następna notka będzie o Simsach. Trzymajcie się ciepło, pa ;))

środa, 13 lutego 2013

Work! Skalpel Ewy Chodakowskiej.

Hejo, hejo :)
Jak widzicie, obecnie notki głównie o ćwiczeniu i diecie, bo jestem całkowicie wkręcona w temat i totalnie szczęśliwa.... Prawie całkowicie pogodziłam się z przyjacielem, chociaż jesteśmy w raczej oziębłych kontaktach i nie nazywamy się już nawzajem przyjaciółmi, ale czuję, jakby wszystko wracało do normy. To też mnie bardzo motywuje do pracy!
***
Dziś jest 5. dzień serii "300 brzuszków". Idzie mi całkiem nieźle, chociaż dzisiaj pod koniec coś osłabłam, ale jakoś powolutku skończyłam :) Przeziębiona jestem, może to dlatego, bo jestem słabsza niż zwykle.
Jutro ostatni dzień 1. tygodnia i znowu test, mam nadzieję, że uda mi się zrobić 60 brzuszków bez przerwy.
Robię brzuszki bez zaczepiania nigdzie nóg i kontroluję, bym nie miała ich za bardzo na płasko- moim zdaniem dzięki temu pracują większe partie mięśni i jest trochę trudniej.

Dzisiaj też z ciekawością przeglądałam blogi innych dietowiczek, i natknęłam się wielokrotnie na ćwiczenia "Skalpel" Ewy Chodakowskiej. Odpaliłam na youtube i... jestem pozytywnie zaskoczona! Skalpel jest nastawiony na modelowanie sylwetki, to dość wolne ćwiczenia i mięśnie bardzo bolą.... Jest jeszcze "Killer" i to typowe ćwiczenia cardio, szybkie, dynamiczne, czyli to, co lubię najbardziej, myślę więc, że po 2-3 tygodniach Skalpela do ćwiczeń wplotę Killera, a potem może jeszcze Turbo (serie idą według stopnia trudności).
Niestety, nie mam na tyle czasu, żeby poświęcić w sumie 55 min dziennie na ćwiczenia, będę więc codziennie robić połowę Skalpela + brzuszki + ćwiczenia z ciężarkami + ćwiczenia na nogi + twister, w sumie ok. 35 min. :)
Znacznie mniej jem, ze słodyczy wsunęłam dziś tylko batona musli i jedno ciastko, jest więc lepiej niż myślałam :) Na obiad czy kolacje jem po prostu mniejsze porcje i zwracam uwagę na jedzenie warzyw, owoców, surówek czy jogurtów.
Nie mogę się doczekać kolejnego ważenia/ mierzenia w niedzielę!
Mam nadzieję, że uda mi się pójść jeszcze na basen, albo pobiegać, chociaż z przeziębieniem będzie naprawdę ciężko...
***
Co tak poza tym? Mam taki zapierdziel, że nie wiem jak się nazywam, dlatego też nie przygotowuje superciekawych notek...
Do czerwca czeka mnie:
  • Egzamin techniczny z klarnetu- koniec marca
  • Egzamin gimnazjalny- 23,24,25 kwietnia
  • Bierzmowanie- 29 kwietnia
  • Egzamin zdawkowy na II stopień szkoły muzycznej- początek maja
  • Egzamin dyplomowy kształcenie słuchu- koniec maja
  • Egzamin dyplomowy audycje muzyczne- koniec maja
  • Egzamin dyplomowy klarnet- czerwiec
  • Egzamin dyplomowy fortepian- czerwiec
Jak sobie patrzę na tą listę, to mi się robi niedobrze z paniki. Tak mało czasu, a tak wiele do zrobienia!
Weekend pewnie spędzę w domu, jutro też mam dużo roboty do szkoły muzycznej.
Muszę założyć sobie kalendarz- organizer, bo po prostu o wielu rzeczach zapominam. Swego czasu miałam organizer i dzięki temu wszystko miałam przygotowane :)

Niestety, uciekam, została mi nauka na chemię i wypełnienie Walentynek dla moich ukochanych koleżanek, ściskam Was mocno i życzę udanego Święta Zakochanych, papa ! :***

niedziela, 10 lutego 2013

Fit! Pierwsze, małe postępy.

Dzisiaj, jako jestem totalnie wkręcona w ćwiczenia i zdrowsze odżywianie, krótkie streszczenie tego co dotychczas zrobiłam i co chcę zrobić.
***
Od 6 dni cokolwiek ćwiczę i jem mniej słodyczy (jeszcze ich nie wyeliminowałam i nawet nie chcę tego zrobić, bo co to za życie bez słodyczy? ;) ). Od przedwczoraj robię wcześniej wspomniany program 300 brzuszków, kręcę się na twisterze 15-20 min dziennie, zaczęłam robić wymachy nóg i chcę jeszcze wrzucić do harmonogramu ćwiczenia na nogi i na rozciągnięcie całego ciała (jeszcze nie znalazłam odpowiednich, a poza tym chcę przygotować organizm na wysiłek).
Efekty?
Waga spadła z 59 na 58 kg (przez 6 dni)
Brzuch z 78 na 77 cm
Jestem w stanie zrobić 50-60 brzuszków dziennie, zamiast wcześniejszych 40.

Jak widać, efekty nie są oszałamiające, ale dopiero zaczynam i ćwiczenia sprawiają mi ogromną radość :)
Zamiast słodyczy między posiłkami jem małe jogurty, owoce, batoniki musli i płatki musli.
Dzisiaj skusiłam się na zjedzenie Góralka nugatowego, bo go jeszcze nie próbowałam ;p Zjadłam też kawałek ciasta mojej mamy. Ale w porównaniu poprzedniego weekendu, ile po zakupach zjadłam słodyczy i innych badziewi, to ten weekend zaliczam do bardzo udanych :)
Jeśli będzie jakiś postęp, to wrzucę tu zdjęcia przed i po, jutro wykonam zdjęcia, abym mogła je porównywać w wakacje, kiedy zakończę pracę nad sobą.
Mam zamiar spaść do 55 kg, bo nie chcę wyglądać jak kościotrup, a potem zamiast chcieć schudnąć będę pracować po prostu nad mięśniami brzucha i nóg.
Czekam na wiosnę, aby wybiegnąć na dwór i znowu przebiec 10 km w godzinę! Tęsknię też za moimi spontanicznymi, samotnymi podróżami rowerowymi (raz miałam objechać tylko naszą wieś, a objechałam całą Bochnię, w sumie ok. 17-18 km w 2 godziny :) ). W końcu będę mieć wymarzoną figurę, będę z chęcią chodzić w krótkich spodenkach i bluzkach na ramiączkach, może do biegania na lato kupię sobie biustonosz sportowy i może będę w nim samym biegać w największe upały, bo teraz to się wstydzę :P
A! No i kiedy zrobi się ciepło, będę jeździła na siłownię rowerem do miasta. Zaoszczędzę 6 zł na przejazd, a znowu będę mogła ćwiczyć na mojej ukochanej siłce! Ostatnio przestałam jeździć, bo zwyczajnie szkoda mi pieniędzy i czasu, który straciłam stojąc na busa... A rower to przecież idealna rozgrzewka przed ćwiczeniami na maszynach :)
Na koniec kilka gifów z ćwiczeniami, które mam zamiar wykonywać (zamieszczam na blogu, abym o nich nie zapomniała):

To by było na tyle dziś.
Dziewczyny, chłopaki, motywujemy się do zdrowego stylu życia i ćwiczeń!
Wszyscy chcemy być szczupli, zdrowi i dobrze czuć się we własnym ciele :)
Mocno całuję i zapraszam do regularnego przeglądania mojego bloga, gdyż mam kilka ciekawych pomysłów na notki :))
Papaa !

piątek, 8 lutego 2013

Co nowego?

Hej :)
Wiem, miała być dzisiaj nota o pielgrzymce, ale ZNOWU mi się w terminie przesunie, bo mam problem ze zdjęciami (miałam komputer w remoncie) i po prostu muszę przysiąść przed kompem, żeby to wszystko poukładać.
Dzisiaj notka ogólnikowa, co u mnie i tak dalej, trochę o ciuchach, kosmetykach, czyli jak zwykle pierdoły, ale nie mam na razie pomysłu co zrobić, może w trakcie pisania coś wymyślę ;)
Myślę, że zrobię zakładkę jak u Julii na blogu, gdzie napiszę tematy, które będę chciała w przyszłości zrealizować. Jeśli będziecie chcieli któryś przeczytać, to proszę mnie ponaglić w komentarzu, to szybciej go napiszę ;)
Jeśli chodzi o przyjaciela to powoli wszystko wraca do normy, chociaż czasem jest ciężko. Odzywamy się do siebie, a to już jakiś postęp. W każdym razie wydaje mi się, że za dobrze się dogadujemy, żeby teraz udawać, że się nie znamy :)
***
Może teraz o czymś, co ostatnio kupiłam- przedwczoraj zainwestowałam w kolorowe wsuwki do włosów, bo ich u mnie w domu zawsze brakuje, a czarnych nie było... Są krótkie, ale dobrze trzymają włosy, no i można je fajnie dobrać do koloru ubrania! :) Enjoy !
 Wczoraj byłam na szkolnej dyskotece. Było spoko ^^ Miło się czasem poruszać, w rytm porządnej muzyki :) W poniedziałek mam też dyskotekę w szkole muzycznej- już ostatnią, niestety niedługo będę już absolwentką...
Strasznie czas leci, co nie? 4 lata minęły nawet nie wiem kiedy. Jeśli się nie dostanę do szkoły II st w Krakowie to będzie mi tego bardzo brakowało. Co ja zrobię z wolnym czasem? ;o ;)
***
Nie mogę się porządnie wziąć za siebie. Pooglądałam wczoraj trochę blogów i widziałam dziewczyny, które osiągnęły wspaniałe figury, ale potrafią ćwiczyć 60 min dziennie... 60 min, których ja zwyczajnie nie mam, a jeśli je mam, to jestem tak zmęczona, że nie mam siły ręki podnieść ... ;p
Będę próbowała od jutra robić program 300 brzuszków (znowu notka Julii mnie zainspirowała, gdyby nie Ty to bym nawet palcem nie ruszyła! :) ). Olśniło mnie też, że posiadam w domu coś takiego jak twister (takie urządzonko do ćwiczeń, ja mam takie najprostsze z Tesco :p ):
Zaraz ustawię go sobie przed telewizorem i z 15 min się pokręce. Ponoć to daje naprawdę niezłe efekty, tylko trzeba porządnie ćwiczyć, codziennie! Najbardziej działa na poprzeczne mięśnie brzucha i plecy, a ja mam to do siebie, że plecy często mnie bolą, więc się przyda trochę ćwiczeń.
EDIT:Właśnie zrobiłam test w programie 300 brzuszków, zrobiłam tylko 35, bo zaraz koło mojej głowy był kant łóżka i się bałam, że w końcu walnę xD Po czym poszłam do salonu i zrobiłam jeszcze 35, więc wezmę program od 41-50 brzuszków, bo wydaje mi się, że jako klarnecista z 4-letnim stażem moje mięśnie brzucha są w niezłym stanie ;) Tutaj sobie możecie o programie poczytać: http://www.miesniebrzucha.pl/
Jak tam z moim jedzieniem? Jem normalnie, dzisiaj np. wsunęłam trzy krówki i małą paczkę Laysów, ale jako że byłam na basenie i popływałam no i zaraz idę ćwiczyć to nie mam wyrzutów sumienia. ;)
Przed basenem byłam na spotkaniu z Maciejem Żurawskim, dawną gwiazdą Wisły Kraków, grał też w Reprezentacji Polski no i oczywiście w kilku innych zespołach, ale głównie z Białej Gwiazdy go kojarzę ;). Facet jest naprawdę spoko, opowiadał o swoim treningu, jak doszedł tak wysoko i o swoich upodobaniach. Podziwiam takich ludzi, bo pokazują, że nie ma rzeczy niemożliwych i jeśli bardzo się chce, to można wszystko!

Mam nawet jego autograf ;) Cieszę się, cieszę się :)))

Szukam sobie w końcu jakiegoś kremu złuszczającego naskórek, żeby pozbyć się okropnych wągrów na twarzy. Gdyby nie one, to już bym dawno zrezygnowała z makijażu (z resztą coraz częściej rezygnuję, stawiam na naturalność) Myślę o kremie z Ivostinu, czy któraś/któryś z Was go używał/a ? Proszę o jakieś opinie i polecenie jakiś kosmetyków, najlepiej z apteki, bo większość z drogerii już przetestowałam i nic nie dają :(
Na koniec moje zdjęcie (oczywiście bez makijażu, bo nie chciało mi się malować, a co! :D) W sumie nie wiem po co wrzucam swoje zdjęcia. Może dlatego, że mi np. miło widzieć, jak wygląda autor lub autorka bloga ;)
A teraz zmykam, ćwiczyć na klarnecie i oczywiście śmigać na twisterze!
Papa ;***




wtorek, 5 lutego 2013

Inspiracje 2.

Witam witam ^^
Przepraszam, że mnie nie było, ale nie zawsze niestety mam wenę, żeby coś ciekawego napisać.
Jak moja "dieta"? Ma się dobrze :) Jem wszystko, oprócz czekolady i ograniczyłam batony, obiady jem normalnie z rodziną, ale jem dużo mniej i to mi naprawdę starcza! Jak jest ładna pogoda to biegam, a jak mi się chce to ćwiczę (dziś jestem wyczerpana, więc już raczej z tego nici). Poprawiło się moje samopoczucie, nie czuję się już taka ospała i ociężała  i ogólnie czuję się bardziej sexy hahahaha :D
Dobra, a teraz już tak na serio!
Drażni mnie, że nie jestem w stanie napisać jakiegokolwiek wiersza od dwóch miesięcy. Wcześniej pisałam głównie wiersze o wojnie, jest ich ze dwa albo trzy, inspirował mnie mój przyjaciel.
Tyle kłębi się we mnie uczuć, niektóre układają się same w wersy, ale to wciąż nie to.
Przyjaciel odszedł, dziwnie się czuję nie rozmawiając z nim, chociaż widzę go często. Łączyła nas naprawdę niesamowita więź i szkoda mi tego, że tak się skończyło. Tyle mi obiecywał, tyle było poważnych rozmów i wszystko na nic. Zobaczymy, może jeszcze się pozmienia. Mam nadzieję.
Mam taki trochę nostalgiczny nastrój, mimo że we czwartek dyskoteka w szkole i powinnam się wyluzować, ale ja czuję blokadę, barierę która tkwi wewnątrz mnie. Jakaś część mnie umarła, razem ze sprawami, które zamknęłam, a trochę ich ostatnio było.
Trzeba iść naprzód i nie oglądać się przez ramię. Bardzo staram się to zrobić :)
***
Miałam napisać notkę o moim pozowaniu zdjęć, to okazało się, że nie mam wszystkich zdjęć na kompie.
Miałam napisać notkę o pielgrzymce to... okazało się, że nie mam zdjęć na tym kompie!
MASAKRA :)
Dziś więc notka przerażająco krótka, żeby nie było pusto znów dodam inspiracje, a następnym razem będzie o pielgrzymce, obiecuje!
 nuty, kocham nuty <3

 chcę takie półki na książki!


 Cudowne! Gdybym miała tyle książek... ;)

A teraz JEDZONKO! <3

 odkąd zaczęłam dietę marzę o takim pączusiu *.*

 Ian Somerhalder, piękny, przepiękny, szkoda że zajęty :<
Adam Levine, równie piękny ;)


KRAKÓW:

Jak ja tęsknię za Krakowem!
Mam do niego 40 km, a nie mam czasu jechać, a to takie cudne miasto. ;)

To by było na tyle dziś. W sumie spędziłam ponad godzinę pisząc notkę i mam nadzieję, że nadal chcecie je czytać ;)
Całuję mocno i do zobaczyska! ;****

niedziela, 3 lutego 2013

My favourite by Iguanne.

Witam :)
Miałam w końcu zrobić tą notkę o mojej kosmetyczce, ale uznałam że po pierwsze jest dziś za ciemno na zdjęcia, a po drugie nie będę ciągle pisać o kosmetykach, bo jeszcze wyjdzie na to, że ten blog będzie o urodzie, a ma być to stronka o wielu tematach i ciekawa :)
Wymyśliłam dziś dość prosty temat: moje ulubione. Napiszę co lubię jeść, pić, oglądać, słuchać, robić i co cenię w ludziach- więc taki misz- masz o mnie samej i moich upodobaniach. Może okaże się, że któreś z czytelniczek.czytelników mają takie same ulubione rzeczy.
ZACHĘCAM DO ZROBIENIA TAKIEJ LISTY U SIEBIE NA BLOGU :)
***
JEDZENIE:
Ulubiona potrawa: kebab, pizza, pierogi ruskie, pstrąg wędzony/pieczony, kanapka z serem feta/mozzarellą
Ulubiony owoc: jabłko, gruszka, truskawka, banan
Ulubione warzywo: ogórki kiszone, pomidory, ogórki szklarniowe (szczególnie w mizerii!), szczypiorek
Ulubiony napój: zimna herbata z cytryną, woda mineralna niegazowana, frugo żółte, kubuś ;)
Ulubiony słodycz: batoniki wszelkiej maści! ;)
Ulubiony smak chipsów: cebulowe, fromage, kurczakowe
Ulubiony zdrowy produkt: wafle ryżowe z miodem/masłem, batonik muesli! <3
Bakoma 7 zbóż, mój ulubiony batonik ;dd
TELEWIZJA:
Ulubiony serial: Pamiętniki Wampirów :)
Ulubiony program telewizyjny: dużo tego! Wielkie projekty, Ucieczka na wieś na DOMO,Słodki biznes,  Medium z Long Island na TLC i wiele innych ;)

Ulubiony teleturniej: Kiedyś Milionerzy, teraz chyba nie mam.

Ulubiony film: Zielona mila, Życie jest piękne, Avatar, Chłopiec w pasiastej pidżamie

Ulubiona reklama: WYPRZEDASZ, DASZ?! nie no, żatruje. ;x
 Pamiętniki Wampirów <3
SPORT:
Ulubiony sport: piłka ręczna, piłka nożna

Sport, który uprawiam: bieganie/jogging, jazda na rolkach i łyżwach, jazda na rowerze
Ulubione wydarzenie sportowe: Igrzyska Olimpijskie, Tour de Ski

MUZYKA:
Muzyka, jakiej słucham: rock, metal, czasami pop czy reggae

Muzyka,za którą nie przepadam: disco polo, hip-hop, rap (chyba że jest mądry tekst)

Ulubiony zespół: Happysad, Imagine Dragons, System of a Down, Dżem
Ulubiona piosenka: Happysad: "Ja do Ciebie", "Mów mi dobrze", "Odpocznijmy", Imagine Dragons "Radioactive" System of a Down: "Aerials", "Dreaming", "Lonely Day", Dżem "Autsajder", "Sen o Victorii", "Modlitwa III" (trochę tego jest ;) )

Koncerty zespołów, na których byłam: dużo tego było, zazwyczaj na jakiś Dniach Niepołomic czy coś... :) M. in. Bajm, Szymon Wydra, Kashmir, Dżem (na Juwenaliach 2012), Maciej Maleńczuk (Juwenalia 2012), Happysad (Kraków), Kult (Dni Bochni 2012)
Koncerty w planach: Happysad w marcu, Within Temptation w maju <3

 Happysad :)

Dżem, jeszcze za czasów Ryśka Riedla <3

LUDZIE
Cechy u ludzi, które cenię: poczucie humoru, towarzyskość, czułość, optymizm, kreatywność

Cechy u ludzi, które mnie drażnią: egoizm, wywyższanie się, chamskość, wrogość
Ideał faceta ;) :brunet z błękitnymi oczami, z poczuciem humoru, zabawny, pogodny, wyrozumiały, z pasją :)
***
To by było na tyle dzisiaj, mam nadzieję, że notka nie była nudna i dowiedzieliście się czegoś ciekawego o mnie :) Mimo, że jest zimno to ubiorę się dobrze i idę pobiegać, bo mi brakuje tego! :)
Papa! :***


sobota, 2 lutego 2013

Tańsze nie znaczy gorsze!

Hej :)
Dziś obiecana notka o produktach, które kupiłam za grosze, a sprawdzają się bardzo dobrze. Dziś tylko o dwóch, ponieważ część rzeczy chcę zachować na notkę o zawartości mojej kosmetyczki, która może będzie już niedługo :)
Jak tam moje zdrowe odżywianie? Na razie nie jest źle, zjadłam chipsy, ale równowartość małej paczki Laysów (a w domu są dwie duże paki, rodzina chipsożerna :D) i dwa cukierki z Wawla, nie mogłam się powstrzymać, ale co mam sobie żałować. ;x Zrobiłam dziś 40 brzuszków, serie po 20, zaraz sobie jeszcze poćwiczę, bo mam za dużo energii :) Wsunęłam też batonika muesli malinowego, jak ja za nimi tęskniłaaam!;*
A więc przejdźmy do notki :)
***
 Pierwszy produkt to krem nawilżający do rok, filmy PharmaCF z Niepołomic (więc niedaleko ;) ), która produkuje kosmetyki dla marketów Biedronka (i tam też krem można kupić.)
Mam bardzo suche dłonie, przez uczulenie głównie na czekoladę, kakao i pomarańcze, a także mandarynki.
Nie mam zdjęć, ale moi znajomi mogą potwierdzić, że moje dłonie były wiecznie szorstkie, czerwone (niemar bordowe!) napuchnięte i często pękały, przez co miałam ręce poplamione krwią. Wyglądało to okropnie, więc rozpaczliwie szukałam kremu, któryby pomógł. Krótkotrwało pomagał Garnier i krem cytrynowy z jakiejś mniej znanej firmy, ale i do nich moja skóra się przyzwyczaiła i przestał działać.
Już nawet wolę nie pamiętać, ile kremów przetestowałam ;)
Przypadkowo w Biedronce natknęłam się na ten krem i z ciekawości go wzięłam, bo- uwaga- kosztował tylko 2,99 za 125 ml (a ja zazwyczaj za taką tubkę kremu np. Nivea dawałam 11 zł...) Już po pierwszym użyciu skóra trochę zmiękła, a po kolejnych... stała się po prostu aksamitna!
Krem szybko się wchłania, ale też na tyle wolno, żeby dało się go porządnie rozprowadzić (wyżej wspomniane Nivea nie dawało takiej możliwości...). Krem ma zapach przywodzący skojarzenie kremiku dla dzieci, więc jest bardzo przyjemny :) Kolejną zaletą kremu jest jego wodoodporność- nie spłukuje się podczas mycia rąk.
Jestem nim tak zachwycona, że zmusiłam mamę dzisiaj na wypad do Biedronki i kupiłam kolejną tubkę, bo krem znika z półek w zastraszającym tempie ;) (no 3 zł za krem... Nie dziwię się! )
 Kolejną rzeczą, którą kupiłam za grosze są cienie Mels. To paletka w sumie 10 kolorów (7 mocnych, 2 neutralne i jeszcze 2 z tyłu paletki w odcieni skóry) oraz 2 różów (róże widać na 2 zdjęciu u góry.
Dałam za nią od 6-8 zł (nie pamiętam dokładnie) w tzw. chińskim sklepie (teraz raczej w każym mieście taki sklep jest ;) ) Cienie są super, perłowe, intensywne, ale troszkę się sypią, jeśli nie nałożymy pod nie bazy (w moim przypadku nakładam chociażby krem Bambino, żeby drobinki cienia się "przylepiały" do powieki)
Róże ciężko rozprowadza się pędzelkiem, ale ja nakładam pędzelkiem i rozcieram palcami, nadają policzkom naturalny odcień. Paletkę kupiłam w sumie tylko ze względu na róże, ale cienie również się bardzo przydają, np. na dyskotekę lub na sesję zdjęciową ;) Bardzo polecam cienie tej firmy, moja mama też ma paletkę (była pokazana w którejś z poprzednich notek) i też jest fantastyczna! Planuję kupić jeszcze paletkę z Mels z 24 kolorami, bo są tam odcienie bardzo intensywne i można z nich ułożyć naprawdę ciekawy, makijaż! :)
***
To by było na tyle w dzisiejszej notce. Jeszcze pójdę się trochę poruszać, mam nadzieję, że mimo jedzenia słodyczy, to waga dzięki ćwiczeniom i zmniejszeniu porcji jedzenia zacznie spadać, chociaż ja nigdy nie miałam problemów z odchudzaniem, więc będzie ok :)
Chciałabym, żeby było już ciepło, tak jak np. wczoraj, mogłam wyjść w samej bluzie żeby pobiegać!
PS. Jak mnie wkurza, że w zimie nie można znaleźć w sklepie porządnych spodenek na WF... Jeszcze raz się przejdę po mieście, a jak nie to zamówię na Allegro, bo w czymś ćwiczyć trzeba. ;)

Papa ;***