środa, 20 kwietnia 2016

Matura maturą...ale co dalej?

Pisze do Was wprost z pokoju do nauki w internacie, w którym został mi miesiąc (albo mniej) mieszkania.
Rany, kiedy te trzy lata tak zleciały?
Postanowiłam zrobić sobie przerwę od nauki (uczę się dopiero drugi dzień tak mega intensywnie, a już mam dość) i napisać coś o temacie #1 ostatnio, czyli o maturze.
Żródło: ZSP 5 Jaworzno
Osobiście uważam maturę za bezsens, zwłaszcza obowiązkową maturę z matematyki (proszę mi podać przykład, kto w dorosłym życiu liczy sobie codziennie deltę, hm? ;D Oprócz ludzi związanych na co dzień z matematyką!). Zamiast matury powinny być wstępne egzaminy na studia- uczysz się na 1000% tego, co chcesz robić, to, co jest Ci potrzebne przy Twoim wykształceniu. Rozumiem, że u ludzi ceni się wszechstronność, ale matura "uczy" działania według schematu- trzeba "wstrzelić się" w klucz. To mnie w niej (i pewnie nie tylko mnie) denerwuje najbardziej. Trochę inna jest na szczęście matura ustna- na przykład tej z polskiego raczej się nie boję- jeśli tylko trafię na temat, na który będę w stanie coś mądrego powiedzieć, to z moją łatwością mówienia pójdzie gładko! Szkoda, że takiej łatwości nie posiadam w obcych językach, ale jakoś sobie poradzę... ;-)

No ale okej, matura maturą, większość z nas przez nią przejdzie i to obronną ręką- ale co dalej? Kiedy pytałam się osób z mojej klasy/rocznika, co chcą robić, to jeszcze miesiąc przed maturą wiele z nich nie wiedziało, gdzie chce iść na studia .Prawda jest też taka, że wybranie profilu klasy w wieku niespełna 16 lat, ogranicza nasze możliwości wyboru (no chyba że ktoś nadrobi materiał z danego przedmiotu indywidualnie i zda z niego rozszerzenie). 19 lat to także nie jest dużo, a wymaga się od nas dokonania wyboru, którego konsekwencje (dobre lub złe), będą się za nami ciągnąć do końca życia. I tak naprawdę nie wiadomo kogo słuchać- czy rodziców, którzy mówią, by wybrać studia, które są "na topie" i zapewniają dobrze płatną pracę, czy posłuchać wujka i wyjechać za granicę nie robiąc studiów, czy koleżanki, która kończy tylko studium, by po liceum mieć zawód. Uczelnie utworzyły tysiące zupełnie dziwnych kierunków, które podobno są "przyszłościowe". Nie podam Wam przykładów, bo nie próbowałam się nawet tym interesować (zaraz będzie o tym, dlaczego tak jest), a tyle co wiem o studiach inne niż te, na które chciałabym iść, pochodzi od znajomych. Słuchając kolegów i koleżanek, którzy już się zdecydowali, w pierwszej chwili myślę "eeee...ale jaki ma się zawód po tym kierunku?"...Taka jest prawda, że teraz studia może mieć prawie KAŻDY (na niektóre uczelnie na przykład prywatne nie ma wysokich progów procentowych), więc wybieranie "opłacalnego" kierunku nie ma sensu-bo nagle okaże się że zbyt dużo osób ukończyło ten kierunek i jak pracy nie było, tak nie ma.
Pomyśl, czy naprawdę chcesz być dajmy na to prawnikiem, bo rodzice mówią, że będziesz dużo zarabiać? Zastanów się, czy faktycznie będziesz chciał wertować ustawy i obracać się w tym temacie do końca życia i czy będziesz robił to z przyjemnością? Albo czy kiedy zdecydujesz się wyjechać za granicę, to chcesz pozostać tam na stałe?

Jeśli chodzi o mnie- w kwestii studiów kierowałam się sercem. Nie tym, co warto teraz studiować, po czym się dobrze zarabia i ma się pewną pracę, ale tym, czy będę kochać swoją pracę, czy będzie mnie fascynować, pociągać i czy będę się w niej spełniać. Mój wybór padł na studia muzyczne. Pierwszy raz taka myśl pojawiła się we mnie ponad półtora roku temu, za sprawą znajomych- studentów Akademii Muzycznej, których spotkałam na wakacjach w Bułgarii. To oni zaszczepili we mnie szczerą miłość i fascynację muzyką. To oni pokazali mi, że może niekoniecznie zarabia się w branży muzycznej "kokosy" (nie mówię o gwiazdach show-biznesu), ale że przynosi ona niesamowitą energię i radość. W ich postawie, ich emocjach i pasji się zakochałam i od tej pory intensywnie myślałam, czy i ja mogę pójść tą drogą. Nie jestem wybitną klarnecistką, czy wirtuozem- i pewnie nigdy nie będę drugim Eddie Danielsem albo Shirley Brill. Nie będę zarabiać grubych tysięcy czy występować w największych salach koncertowych na świecie z najznakomitszymi gwiazdami. Mam to gdzieś, że nie będę wybitna, bo po prostu chce pozostać sobą i robić to, co dyktuje mi serce. Mam nadzieje, że swoja fascynacją, pracowitością i determinacją sprawię,że po pierwsze, dostanę się na Akademię (co niestety proste nie jest, bo tutaj są egzaminy wstępne), a po drugie nie będę jej bezrobotnym absolwentem. A co najważniejsze- że bycie muzykiem będzie mi dawało satysfakcję i energię.
Tym, którzy tak jak ja stoją przed wyborem uczelni- nie słuchaj nikogo, oprócz samego siebie! Pomyśl o tym, że Twój przyszły zawód będzie towarzyszył Ci do końca życia i nie może Cię męczyć czy nudzić. Bądź rozsądny i pracuj pilnie na swój własny sukces, wkręcaj się na staże czy do dodatkowej pracy. Bądź operatywny, a na pewno w przyszłości czeka Cię za to nagroda ;-)


PS. Wczoraj miałam przyjemność być na koncercie Orkiestry Adama Sztaby w ICE Kraków- było to po prostu rewelacyjne przeżycie. Kolejny przykład ludzi żyjących muzyką i bardzo zdolnego, charyzmatycznego dyrygenta. Zostawiam Was z moją ulubioną aranżacją, w dodatku w wykonaniu genialnego Kuby Badacha ;)

2 komentarze:

  1. Po kilku latach od matury napisalabym tak:warto kierowac sie w pierwszej kolejnosci sercem/intuicja, tym co naprawde chce sie w zyciu robic. Ale rownie wazne jest tez, zeby nie zamykac sie calkowicie na opinie starszych znajomych/rodzicow itd, oni maja inne doswiadczenie, nieraz bardzo cenne. Nie chodzi o to by robic cos wbrew sobie, ale warto pomyslec, ze nie zawsze jest tak kolorowo i sa kierunki zdecydowanie malo przyszlosciowe (nie mam w tym momencie na mysli am), po ktorych prace w zawodzie ma moze 5 procent absolwentow....
    Po.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście warto też słuchać starszych, ale chodziło mi bardziej o to, by nie sugerować się ich zdaniem całkowicie, odrzucając własne marzenia. Jeśli chodzi o AM, a konkretniej klarnecistów, bo o tym mogę coś powiedzieć- w tej chwili z pracą nie jest super, oj nie, trzeba mieć dużo umiejętności jak i szczęścia. W moim jednak przypadku po prostu nie jestem w stanie robić nic innego w życiu, nie chce nic innego robić, bo wiem, że będę nieszczęśliwa bez muzyki ;-)Więc ryzykuje i czekam, co będzie dalej... Pozdrawia i całuje! :D

      Usuń